Przegląd menu #1

 


Oj dużo się ostatnio dzieje… Nie znaczy to, że przestałem czytać komiksy. Wręcz przeciwnie, od ostatniego wpisu nazbierało się ładnych kilka pozycji. W ramach nadrabiania zaległości zbiorczo, w krótkich recenzjach.

 

Odyseja Hakima, tom 3



Rozpływałem się w zachwytach nad dwoma pierwszymi tomami, mógłbym też rozpływać się w zachwytach nad trzecim, w którym bohater kończy rozpoczętą trzy lata wcześniej ucieczkę z ogarniętej wojną domową Syrii do Francji. Zakończenie jest w pełni satysfakcjonujące i pozostawia poczucie sytości. Podróż Hakima pozwoliła mi spojrzeć na temat uchodźców z innej strony. Może zabrzmi to nieco górnolotnie, to przecież tylko historia obrazkowa z kreskówkowymi postaciami, ale po zamknięciu okładki poczułem się lepszym człowiekiem. Bogatszym o doświadczenie, którego nie sposób zdobyć inaczej niż z perspektywy pierwszej osoby. Zdecydowanie polecam!

 

Tom Strong, tom 1



Mam przed oczami wydawnictwo Egmont, które postawiło sobie za cel wydanie wszystkich komiksów Alana Moore’a,  olbrzymią chochlą nabierające wciąż kolejne porcje zupy uwarzonej przez szalonego Brytyjczyka. Dochodzimy już chyba jednak do momentu, w którym albo łyżka zaczyna szorować po dnie garnka, albo też wszyscy głodni zdążyli się już przejeść. Tom Strong bowiem zupełnie mi nie podszedł. Utrzymane w kampowej stylistyce przygody głównego bohatera nie wyróżniają się właściwie niczym więcej. Jest tu kilka pomysłów fabularnych, które w klasycznym komiksie suberbohaterskim zobaczyłbym z uśmiechem na ustach, ale jak na poziom, do którego przyzwyczaił mnie już Moore, jest ich stosunkowo niewiele. Finalnie poczułem ulgę, że tom już się kończy.

 

Dragon Ball Super: Broly



Kolejny anime komiks z uniwersum Dragon Balla powtarza największą wadę swoich dwóch poprzedników, która sprawia, że ciężko się go czyta: to nie komiks, a jedynie zbiór screenów filmu animowanego. Ponownie z niektórych kadrów można jedynie domyślać się jakie wydarzenie obserwujemy. Na plus zaliczam historię, która raz jeszcze przedstawia postać Broly’ego- legendarnego super sayanina. I czyni to w lepszy sposób, niż robił to ósmy film kinowy kilkadziesiąt lat temu. Broly zyskuje prawdziwą motywację do swoich działań. To wciąż dzika maszyna do zabijania, ale pod wściekłością kryje się wrażliwy, mocno skrzywdzony przez ojca, chłopak. Film oglądałem z zaangażowaniem. Komiks to jednak pozycja wyłącznie dla komplecistów wszystkiego, co związane ze światem Smoczych Kul.

 

Lucyfer, tom 1



Gdy byłem jeszcze bajtkiem, który na komiksy przeznaczał każdą złotówkę uciułaną w trakcie świąt, urodzin czy wizyt u babci, kupowane przeze mnie pozycje były poddawane naprawdę ostrej selekcji. Wśród serii, które musiały uklęknąć pod gilotyną zbyt ograniczonego budżetu, wylądował również Lucyfer, którego pierwsze wydanie doczytałem jedynie to trzeciego tomu. Z jednej strony żałuję, z drugiej niezmiernie się cieszę, bo dzięki temu będzie mi dane poznać tę historię dopiero teraz. Pierwszy tom nowego, twardookładkowego wydania łączy w sobie klimat gaimanowskiego Sandmana z urokiem głównego bohatera- dupka, niczym John Costantine. Gwiazda zaranna to cholernie intrygująca postać. Władca piekieł jest surowy, ale nie do szpiku zły. Kieruje się własną moralnością, wymykającą się standardowo przyjętym regułom. Ciężko uwierzyć, że postać tak złożona była tylko drugoplanowym bohaterem opowieści o Władcy Snów. Im więcej pozycji z mini-uniwersum Vertigo do mnie trafia, tym bardziej żałuję, że to etap który DC już definitywnie zamknęło…

Komentarze